Tani dom, czyli jaki?
— 26 marca 2014
75
Rozważając budowę domu w pierwszym rzędzie myślimy o kosztach. To oczywiste.
Tylko niestety rzadko przeprowadzamy prawidłową analizę. Sumujemy cenę działki, cenę materiałów, koszty ekipy budowlanej, koszty obsługi kredytu. Często koszty ziemi są tak naprawdę najistotniejsze, gdyż wynikają wprost z lokalizacji, a ta jest dla nas niezwykle istotna. Niestety zapominamy lub nie chcemy pamiętać o kosztach eksploatacji. Wydaje się nam, że jak już uda się zbudować wymarzony dom, to dalej jakoś to będzie. A to niestety błąd. W całym cyklu życia budynku koszty jego utrzymania stanowią aż 80%. Największa ich część to koszty ogrzewania, wentylacji i przygotowania ciepłej wody sanitarnej.
Tak więc jest się nad czym zastanawiać. Pomóc przy podjęciu właściwej decyzji może projektowana charakterystyka energetyczna. Jest to świadectwo energetyczne dla budynku, który jest dopiero projektowany.
Trzeba pamiętać, że przez ściany standardowego budynku jednorodzinnego ucieka około 30% energii, przez okna do 25%, a przez wentylację – nawet do 40%.
Dobre zaizolowanie ścian i dachu, energooszczędne okna, wentylacja mechaniczna pozwolą zaoszczędzić ogromne ilości energii. A to przekłada się wprost na oszczędność pieniędzy. Dodatkowym efektem jest ochrona naszego środowiska naturalnego.
Co trzeba zrobić, żeby zbudować dom energooszczędny? Po pierwsze – minimum 15 cm izolacji termicznej na ścianach budynku. Po drugie wentylacja mechaniczna. Po trzecie – odnawialne źródła energii, pokrywające choć w części potrzeby energetyczne budynku.
Jeżeli pójdziemy nieco dalej i dołożymy jeszcze 5cm termoizolacji, a w systemie wentylacji zainstalujemy rekuperator, możemy zbudować dom niskoenergetyczny. Taki budynek zużywa tylko 45% energii jaka jest potrzebna dla budynku typowego.
Po zbudowaniu takiego budynku, wykonaniu certyfikatu energetycznego, zobaczymy jak niskie jest jego zapotrzebowanie na energię.
Oczywiście to nie koniec możliwości współczesnego budownictwa. Powstają przecież budynki pasywne, zeroenergetyczne, a nawet plusenergetyczne. Ale o nich napiszę przy najbliższej okazji.
Dodaj komentarz