Do wzrostu cen na polskim rynku nieruchomości w ostatnim czasie można się już przyzwyczaić. Ceny mieszkań rosną w takim tempie, że niektórzy obawiają się bańki cenowej. Jednak po analizie sytuacji można stwierdzić, że na razie nie mamy się czego obawiać.
Czym jest bańka cenowa?
Ekonomiści, definiując bańkę cenową, posługują się kilkoma określeniami. Możemy natknąć się na nią pod nazwą “bańki spekulacyjnej”, “gorączki spekulacyjnej” a nawet “manii spekulacyjnej”. Już samo nacechowanie tych terminów daje nam do zrozumienia, że mamy do czynienia ze zjawiskiem, które można pociągnąć pod sferę emocji. Bańka cenowa to mechanizm, o którym mówimy, kiedy wzrost cen nie wynika z dobrej sytuacji ekonomiczno-finansowej danego państwa lub regionu gospodarczego, a wywodzi się bezpośrednio z czynników psychologicznych. Nadmierny optymizm lub wygórowane oczekiwania inwestorów zaczynają “nadmuchiwać” bańkę, która rośnie w wyniku procesu samonapędzania. O tym, jak niebezpieczny może być to proces, przekonywaliśmy się w historii wielokrotnie. Wystarczy wspomnieć o bańce, która poprzedziła Wielki Kryzys lub tej, która nastała przed pamiętnym rokiem 2008.
sureeporn/bigstockphoto.com
Współcześnie bańki cenowej na rynku nieruchomości można obawiać się w sytuacji, kiedy wzrost cen mieszkań przestanie wynikać bezpośrednio ze wzrostu gospodarczego. W momencie, kiedy nie będzie on miał nic wspólnego ze wzrostem dochodów gospodarstw domowych ani kosztów budowy mieszkań, obawy mogą okazać się słuszne. Kluczowa przy bańce jest również sytuacja, w której ceny mieszkań zaczną zdecydowanie przekraczać ich fundamentalną wartość z powodu panującego powszechnie przekonania, że ich ceny wciąż będą rosnąć i nigdy nie spadną, co przyczynia się do zakupów spekulacyjnych.
Ryzyko powstania bańki ma również związek z polityką państwa w zakresie kredytów hipotecznych. Eksperci są zgodni, że im bardziej jest ona liberalna, tym bardziej wzrasta ryzyko bańki.
Czy mamy się czego obawiać?
W ostatnich kwartałach ceny mieszkań stale rosły (w dużych miastach podrożały one nawet o 11 proc.). Ten trend wzrostowy utrzymuje się od 2014 roku. W związku z tym wiele osób zadaje sobie pytanie, czy mamy już do czynienia z bańką, która może pęknąć, istotnie zagrażając systemowi finansowemu? Eksperci zapewniają, że w tym momencie taki scenariusz raczej nie wchodzi w grę. Wzrost cen nieruchomości na rodzimym rynku powiązany jest bezpośrednio z dobrą sytuacją gospodarczą naszego kraju. Wyjątkowo niska stopa bezrobocia, wzrost dochodów w gospodarstwach domowych oraz stabilność na rynku pracy, wpływają pozytywnie na popyt mieszkaniowy i chęć zaciągania kredytów.
Wzrost cen nieruchomości, choć stały i znaczny, wynika bezpośrednio ze wzrostu gospodarczego i nie jest w żaden sposób sztucznie nakręcany przez inwestorów. Dość istotne są również coraz mniej liberalne warunki udzielania kredytów.
Można więc wysnuć wniosek, że bańka cenowa póki co nam nie grozi.
Dodaj komentarz