Coraz częściej słyszymy, że zagraniczne fundusze inwestycyjne masowo skupują mieszkania w polskich miastach, żeby później przeznaczyć je na wynajem. Transakcje te opiewają na miliardy złotych i dotyczą jednorazowego zakupu setek, a czasem nawet tysięcy lokali mieszkalnych. Zjawisko to nie pozostaje bez wpływu na dynamikę wzrostu cen nieruchomości.
Wykupowanie mieszkań przez fundusze inwestycyjne ma miejsce również w innych europejskich krajach, m.in. w Niemczech, Holandii, Wielkiej Brytanii, Irlandii, czy w Skandynawii. Ceny mieszkań w Berlinie w ciągu ostatniej dekady wzrosły ponad trzykrotnie. Nastąpiła także podwyżka czynszów za wynajem mieszkania, a dynamika wzrostu cen kilkakrotnie przewyższała tempo wzrostu wynagrodzeń. W rezultacie odnotowano znaczny spadek dostępności mieszkań, co wywołało niezadowolenie mieszkańców. Obserwując sytuację naszych zachodnich sąsiadów, warto zadać sobie pytanie, jaki wpływ inwestorzy instytucjonalni będą mieli na polski rynek nieruchomości.
Rola zagranicznych funduszy inwestycyjnych na krajowym rynku nieruchomości rośnie, a kontrolowanie napływu inwestorów instytucjonalnych jest praktycznie niemożliwe, m.in. dlatego, że w Unii Europejskiej obowiązuje swoboda przepływu kapitału. Wprowadzenie regulacji, takich jak na przykład kontrolowanie czynszów, mogłoby spowodować spadek liczby nowych inwestycji mieszkaniowych, co odbiłoby się niekorzystnie na społeczeństwie. Jedynym sposobem wydaje się więc podjęcie działań, które nieco uregulują rynek, zanim będzie za późno.
Główne obawy, jakie pojawiają się w kontekście funduszy inwestycyjnych, dotyczą tego, że zdominują one rynek najmu, co jest raczej mało prawdopodobne. Nie można też powiedzieć, że rozszerzają one ofertę rynkową. Mogą jednak wpłynąć na wzrost cen mieszkań oraz stawek najmu. Wyższy poziom cen prowadzi do tego, że mieszkania stają się mniej dostępne, bo mniej osób może sobie pozwolić na zakup i z czasem zaczyna być budowanych mniej nowych mieszkań. Spadek dostępności lokali, tych na sprzedaż, jak i na wynajem, powoduje kolejny wzrost cen.
HRE Think Tank przygotował rekomendacje, które mają pomóc w ograniczeniu negatywnego wpływu inwestorów instytucjonalnych na polski rynek nieruchomości, ale jednocześnie sprzyjać inwestycjom w tym sektorze. Po pierwsze Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów powinien kontrolować i zatwierdzać duże transakcje na rynku mieszkaniowym. Eksperci przewidują, że w 2025 r., inwestorzy instytucjonalni mogą być w posiadaniu 70-80 tys. mieszkań na wynajem, co stanowi ponad połowę mieszkań budowanych w ciągu roku przez deweloperów. Po drugie do polskiego porządku prawnego należałoby wprowadzić REIT-y w formule pozwalającej na dojście do własności nieruchomości. Kolejnym pomysłem jest wprowadzenie opłaty od niezabudowanych działek, które zgodnie z planem zagospodarowania przestrzennego, przeznaczone są na cele mieszkaniowe, ale np. w ciągu 6 lat nie rozpoczęła się na nich żadna inwestycja. Podobnie mieszkania, w których nikt się nie zameldował, nie są zamieszkane ani wynajmowane, mogłyby podlegać dodatkowej opłacie. Rozwiązanie to pomogłoby zapobiegać spekulacjom na rynku gruntów budowlanych i mieszkań.
Dodaj komentarz