Hotele pracownicze w domach jednorodzinnych – czy to legalne?

0 7

Właściciele nieruchomości znaleźli lukę w przepisach i zmieniają domy jednorodzinne w hotele robotnicze. Działalność tego typu prowadzą bez odpowiednich zezwoleń oraz właściwego przygotowania nieruchomości. Nienadzorowane miejsce noclegowe za płotem często stanowi spory problem dla sąsiadów, którzy muszą się zmierzyć z hałasem, brudem i zakłócaniem porządku.

Prowadzenie kwater pracowniczych w domu jednorodzinnym coraz częściej staje się rentownym źródłem dodatkowych przychodów. W sieci łatwo znajdziemy poradniki na ten temat. Taką formę inwestycji zachwalają również flipperzy, którzy handlują odpowiednimi nieruchomościami.

Sprytne wykorzystanie luki w prawie

Dom nie musi być przygotowywany w specjalny sposób, wystarczy odpowiednia liczba łóżek, by zamienić go w tanią noclegownię. Wydatki właściciela na utrzymanie lokalu są znikome. To mieszkańcy powinni zadbać o utrzymanie porządku w obiekcie i jego najbliższym otoczeniu.

Budynki takie zazwyczaj nie spełniają standardów bezpieczeństwa wymaganych w przypadku obiektów hotelowych, w których przebywa większa liczba gości. Oferując niskie ceny, właściciele starają się zarobić jak najwięcej, zwiększając do granic możliwości liczbę mieszkańców, bez ponoszenia nadmiernych nakładów.

Polskie przepisy nie określają liczby osób, które mogą mieszkać w jednym domu. W praktyce domy jednorodzinne przerobione na hotele pracownicze może zamieszkiwać nawet kilkadziesiąt osób, cisnąc się po kilka w jednym pokoju.

W świetle obowiązujących przepisów wszystko może być zgodne z prawem. Niska cena zaczynająca się nawet od 20 złotych za dobę sprawia, że mieszkańcy często godzą się na dyskomfort spowodowany dużą liczbą współlokatorów.

Problem dla władz i sąsiadów

Często w dużo gorszej sytuacji od samych lokatorów są sąsiedzi togo typu noclegowni. Służby, władze samorządowe, czy nadzór budowlany często mają związane ręce. Policja może interweniować, odpowiadając na zgłoszenia sąsiadów skarżących się na uciążliwości. Mandatami są jednak karani jedynie mieszkańcy niestosujący się do zasad współżycia i naruszający obowiązujące przepisy.

Właściciele obiektów najczęściej unikają kary, chyba że straży pożarnej czy pracownikom nadzoru budowalnego uda się wykazać, że działalność jest prowadzona niezgodnie z obowiązującymi przepisami dotyczącymi przeznaczenia budynku lub wbrew regulacjom dotyczącym np. bezpieczeństwa pożarowego.

Walka z na wpół legalną działalnością może być prowadzona nawet z wykorzystaniem urzędu skarbowego. Do tego typu skutecznych interwencji dochodzi jednak rzadko.

Konieczna zmiana w przepisach

Rządzący mają świadomość problemu, jednak jak dotąd nie udało się wypracować skutecznego rozwiązania. Pojawiają się pomysły ograniczenia liczby osób w relacji do kubatury lub próby ograniczenia możliwości prowadzenia określonej działalności. Nie są to jednak rozwiązania, które będą w stanie skutecznie ograniczyć proceder.

Podobne artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany *