Zbyt duża liczba mieszkań przeznaczonych na wynajem krótkoterminowy ma ogromny wpływ na popularne wśród turystów miasta. Pozostawiło to negatywne skutki w Barcelonie, Pradze czy Londynie, a teraz Warszawa może mieć podobny problem. Przez wynajem krótkoterminowy zmienia się charakter poszczególnych dzielnic miast, a stałym mieszkańcom trudniej jest znaleźć lokum do wynajęcia.
Najem krótkoterminowy daje o wiele wyższą stopę zwrotu właścicielom mieszkań niż długoterminowy. Dlatego posiadacze szczególnie kilku lokali decydują się udostępnić je do wynajęcia np. turystom przez popularne portale rezerwacyjne zamiast wynająć je osobom, które na stałe zamieszkują dane miejsce.
Jak najem krótkoterminowy wpływa na tkankę miejską?
Jak wynika z badań przeprowadzonych przez Uniwersytet Warszawski, w stolicy Polski aż 75 proc. mieszkań przeznaczonych na wynajem krótkoterminowy znajduje się w odległości maksymalnie 5 km od stacji metra Centrum.
Oznacza to, że w Warszawie trudno na stałe wynająć nieruchomość w dobrej lokalizacji, bo większość z nich jest dostępna np. na portalu Airbnb dla turystów. Warszawiakom pozostają więc dzielnice dużo bardziej oddalone od centrum, bo w Śródmieściu, na Żoliborzu czy Ochocie więcej mieszkań jest wynajmowanych krótkoterminowo niż na dłuższy czas. Zbyt duży natłok podróżnych wpływa również negatywnie na komfort życia mieszkańców i zmienia sam charakter miasta.
Taki proces nazywany jest gentryfikacją. Jest to zmiana charakteru poszczególnych dzielnic, która objawia się pojawieniem się tam osób o wyższym statusie materialnym i w konsekwencji wzrostem cen nieruchomości i zmianą społecznego odbioru dzielnicy.
Tego pojęcia po raz pierwszy użyła brytyjska socjolog Ruth Glass, która w ten sposób opisała zmiany zachodzące w dzielnicy Londynu – Isligton.
Popularne turystycznie miasta wprowadzają ograniczenia
Miasta, które są chętnie odwiedzane przez turystów, chcą się chronić przed zbyt dużą ich liczbą poprzez wprowadzenie ograniczeń w zasadach wynajmu krótkoterminowego.
W Londynie w taki sposób można wynajmować mieszkanie tylko maksymalnie 90 dni w roku. Jeśli właściciel chce dłużej, to musi uzyskać specjalne zezwolenie, za którego brak nakładane są kary finansowe.
Z kolei w Berlinie można w ten sposób wynajmować główne miejsce zamieszkania, ale tylko mniej niż połowę znajdujących się w nim pokojów i pod warunkiem zarejestrowania tej procedury. Jeżeli właściciel nie mieszka w swoim lokum, to może je wynajmować krótkoterminowo przez maks. 90 dni w roku.
Dobrym przykładem ograniczania napływu turystów w Polsce jest Kraków i Gdańsk. W tych miastach prowadzony jest stały monitoring tego, w jakim celu są wynajmowane mieszkania. Od przeznaczonych na wynajem krótkoterminowy miasto pobiera dodatkowy podatek od nieruchomości, czym zwiększa wpływy do budżetu.
Z doświadczeń europejskich miast płynie wniosek, że brak kontroli nad wynajmującymi może prowadzić do zbyt gwałtownego napływu turystów, co negatywnie odbija się na komforcie życia mieszkańców.
Dodaj komentarz